Aplikacja na smartfony pomoże załatać drogi
Kończy się zima, śnieg topnieje i odsłania dziury na drogach. Chyba każdy kierowca się kiedyś z taką dziurą spotkał. Hałasuje i trzęsie, zawieszenie powoli się dematerializuje, a plomby wypadają z zębów. Drogowcy próbują łatać nierówności, ale nie są w stanie znaleźć każdej dziury. Dzięki wykorzystaniu akcelerometru i odbiornika GPS, które są obecne we wszystkich nowych smartfonach, kierowcy będą mogli pomóc w zlokalizowaniu ubytków w jezdni i tym samym przyspieszyć proces ich usunięcia.
Na pomysł wpadli Chris Osgood i Nigel Jacob z Bostonu. Na co dzień pracują w New Urban Mechanics i na ich koncie znajduje się już aplikacja Citizens Connect do informowania o graffiti, dziurach w drodze, czy zepsutych światłach. Wymaga ona jednak od użytkownika trochę zaangażowania. Obecnie jedna szósta z około 19000 naprawianych co roku ubytków w jezdni jest zgłaszana przez mieszkańców. Aby zwiększyć te liczbę, obecnie trwają prace nad programem, który będzie informował automatycznie o stanie nawierzchni.
Aplikacja została nazwana Street Bump i powstaje we współpracy z Fabio Carrerą z Worcester Polytechnic Institute i programistami z Santa Fe Complex. Zasada działania jest prosta. Telefon leży na desce rozdzielczej lub w uchwycie, akcelerometr wykrywa kiedy samochód wpada w dziurę, GPS określa gdzie dokładnie się to stało i raport z kompletem informacji jest wysyłany do miejskich urzędników. W tej chwili opracowano działającą wersję alfa, ale przewidziano jeszcze kilka miesięcy na kalibracje, aby wyeliminować fałszywe alarmy spowodowanych kratkami kanalizacyjnymi, czy podniesionymi przejściami dla pieszych. Planuje się też przeznaczyć 25 000 dolarów na nagrody dla programistów, którzy znajdą najlepsze metody usprawnienia działania aplikacji.
Autorzy mówią o programie jako nowej formie wolontariatu. Nie trzeba jednak wkładać w to żadnego wysiłku, bo na korzyść miasta pracują urządzenia wyjęte z naszej kieszeni. Entuzjastycznie do projektu podchodzi także burmistrz Bostonu – Thomas M. Menino. Powiedział, że sam chce taką aplikacje w swoim samochodzie i zamierza znaleźć wszystkie dziury na drogach w regionie.
Pisząc o łataniu dziur, trudno nie odnieść się do szarej, polskiej rzeczywistości. Sam jestem ciekawy, jak taka aplikacja zachowałaby się na naszych drogach. W niektórych miejscach zapewne bombardowałaby serwery kolejnymi zgłoszeniami powodując ich szybkie zablokowanie i spore rachunki za transmisje danych. Na innych odcinkach pewnie w ogóle nie zadziała, ponieważ pomyśli że właśnie trwa trzęsienie ziemi. Nawet jeśli wszystko byłoby w porządku, na koniec i tak pewnie zabrakłoby pieniędzy na zajęcie się wszystkimi nierównościami. Pozostaje nam liczyć, że kiedyś ta sytuacja się zmieni.
[Boston.com, zdj. matipl]
W Polsce to się raczej by nie sprawdziło, bo z tego co wyczytałem trzeba wjechać w dziurę żeby ją wykryło – a u nas jak wiadomo dużo jest takich dziur do których jak już się wjedzie to się w nich zostaje, także system musiałby wysyłać dodatkowy sygnał gdy po wykryciu dziury samochód się nie porusza do firmy z lawetą hehe