CES 2011: Motorola Atrix — komputer w kieszeni
Smartphony dysponują już mocą obliczeniową wystarczającą do typowych, codziennych zadań i wielu osobom mogłyby zastąpić komputery stacjonarne. Przeszkodą jest niewygodna obsługa na małym ekranie i przy użyciu wirtualnych klawiszy. Co jednak, gdyby do telefonu dało się podłączyć normalny monitor, klawiaturę i myszkę?
Motorola zaprezentowała nowy, topowy model – Atrix. Jak przystało na model z górnej półki, do specyfikacji nie ma się jak przyczepić. Dwurdzeniowy procesor Nvidia Tegra pracujący z częstotliwością 1GHz i 1GB pamięci RAM i 16GB na dane (i jeszcze obsługa kart pamięci). Czterocalowy ekran wyświetla obraz w rozdzielczości QHD (960 x 540). Do tego wsparcie dla 4G i WiFi 802.11n, czytnik linii papilarnych, Android 2.2 i kamera 5 MPix kręcąca filmy 720p. Bateria to też nie okruszek, bo ma aż 1930 mAh. Czego chcieć więcej? Dużego monitora oraz klawiatury i mamy komputer w kieszeni. O tym też pomyślano.
Do Atrixa dostępne są 3 stacje dokujące. Standardowa stacja, to po prostu podstawka do ładowania. Pozostałe dwie pozwalają zamienić telefon w komputer. HD Multimedia Dock rozszerza możliwości zwykłej stacji i pozwala na podłączenie monitora lub telewizora (przez HDMI) oraz myszki, klawiatury (przez 3 USB) i pilota. Laptop Dock zamienia natomiast smartphona w netbooka.
Ze strony sprzętowej większość tych rzeczy widzieliśmy już wcześniej. Zupełnie nowe doznania gwarantuje jednak software. Po podłączeniu do stacji dokującej uruchamia się Motorola Webtop. Na dużym ekranie pojawia się Firefox, dokładnie taki, jak na komputerze stacjonarnym, z pełną obsługą Flasha 10. Mamy menadżera plików do przeglądania zawartości telefonu, ale też możliwość uruchamiania wszystkich zainstalowanych aplikacji. Możemy uruchomić je w małym okienku, jak i na pełnym ekranie. Dzięki usługom w chmurze, możemy nawet odpalić wirtualnego Windowsa.
Przy odłączeniu telefonu wszystko jest zapisywane. Mamy możliwość powrotu do otwartych wcześniej stron, lub kontynuować pracę w innej stacji. W domu pracujemy podłączeni do monitora, a w podróż zabieramy Laptop Docka. Ten ostatni jest całkiem interesujący, bo w środku znajduje się jedynie bateria, ekran, klawiatura, touchpad i kilka portów. Dzięki temu jest bardzo lekki i pozwala na 8 godzin pracy, ładując przy tym telefon. Sposób podłączenia może budzić mieszane uczucia, ale nie ma obawy, że zgubimy smartphona. Będzie się trzymał nawet odwrócony „do góry nogami”.
Rozwiązanie przedstawione przez Motorolę wygląda naprawdę ciekawie. Na pewno na początku tanie nie będzie. Jednak, jeśli nie sprawi problemów w codziennej pracy, możliwe że wkrótce zobaczymy podobne rozwiązania innych producentów i być może za jakiś czas wszyscy będziemy chodzić z komputerem w kieszeni.
Na koniec film od Engadget prezentujący wszystkie opisane zabawki.
[viddler id=b055a0fc&w=600&h=357]
No wreszcie coś, o czym pisałem od kilku lat, marzenia stają się rzeczywistością.
Na ulicy telefon, w domu/biurze normalny komputer.
Trochę załamujący ten Android tylko, ale mam nadzieję, że zaczną powstawać na Andka wreszcie jakieś profesjonalne narzędzia. Ratunkiem jest ten Windows działający wirtualnie, tylko co z odpalaniem własnych aplikacji???
Według mnie najważniejsze, żeby sama idea spodobała się wystarczającej liczbie osób. Wtedy pójdzie już z górki. Będzie więcej producentów, pojawi się Windows na ARMy i praca na podobnych urządzeniach stanie się codziennością. 🙂
Do tej pory nie znałem tego serwisu oferującego Windowsa w chmurze, ale wydaje mi się, że można instalować własne aplikacje. To rozwiązanie głównie dla firm, a one zazwyczaj mają jakiś specyficzny, swój software. Zawsze można sprawdzić wersję trial.
No z tego co już te targi pokazały to Windows na ARMy się właśnie pokazał na zaprezentowanych tam tabletach, tak że tylko czekać aż pokażą się na naszych padalcach 🙂
Według mnie nie jest to rozwiązanie zbyt mądre. Przede wszystkim noszenie stacji dokującej jest niewygodne, a po drugie sam system powinien być na tyle zaawansowany, aby móc samemu uruchamiać aplikacje jak FireFox czy Office w standardzie, a różnica powinna być tylko taka, że widzimy na monitorze to co na telefonie, bez żonglerki systemami i ładowania czegoś dodatkowego. Niestety Android jest zbyt prostym systemem do tego typu zadań – zadaniu sprostał by Maemo. Co do eliminacji stacji dokującej to możnaby to zrobić, ponieważ firma AMD już jakiś czas temu pokazała swój smartfon z AMD Fusion i przejściówką miniD-Sub do monitora. Taki zestaw z Maemo mógłby bez problemu pobić niezbyt dobre rozwiązanie Motoroli.
Stacja dokująca chyba nie jest przeznaczona do noszenia ze sobą. Według mnie ma ona stać sobie na biurku ze wszystkimi kablami, druga stacja na biurku w pracy i cała operacja podłączenia telefonu, to włożenie go do docka. Jest to dużo wygodniejsze niż podłączanie kilku kabli i przejściówek bezpośrednio do telefonu.
Android na pewno jest najsłabszym ogniwem całego rozwiązania, ale na chwilę obecną nie ma idealnego systemu dla tego typu urządzeń. Maemo może byłoby lepsze, ale dla przeciętnego użytkownika jest to mało przyjazny system. Poza tym niedługo zostanie zastąpiony przez MeeGo, więc to raczej nie jest przyszłościowe rozwiązanie.
Bez względu na to, co zostanie użyte, chcę zobaczyć jak najwięcej podobnych produktów. Jak będzie trochę konkurencji, to jakość też się poprawi. 🙂