Google przejmuje Motorolę – co z tego wyniknie?
Przedwczoraj świat obiegła wiadomość, o tym, że Google kupuje mobilny oddział Motoroli. Za 12,5 miliarda dolarów kupionych zostanie 63% akcji Motorola Mobility. Jest to niewątpliwie jedna z większych transakcji na rynku mobilnym ostatniego czasu. Jak może to zmienić układ sił?
Najczęściej dyskutowaną kwestią są patenty. Motorola ma ich w swoim portfolio ponad 17 tysięcy, a kolejnych kilka tysięcy czeka na akceptację. Jest to poważny zastrzyk dla Google, któremu brakuje patentów, które mogłyby ochronić Androida przed pozwami konkurentów. Same liczby to jednak nie wszystko. Największą aktywność na polu patentowym Motorola miała pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Wiele rozwiązań będzie już przestarzałych, ale z pewnością znajdzie się jeszcze sporo wartych uwagi wśród najnowszych dokumentów.
Trzeba też pamiętać, że Motorola jest już uwikłana w sprawy sądowe przeciw Apple i Microsoftowi. W pierwszym przypadku inicjatorem była sama Motorola, natomiast w drugiej to ona została pozwana przez firmę z Redmond. Ewentualne wyroki lub porozumienia będą miały prawdopodobnie spory wpływ na cały ekosystem Androida.
Google prowadzi też spór z Oracle o naruszenie licencji. Jest to chyba najważniejsza ze spraw sądowych jakie obecnie toczy się wokół Androida, bo dotyka samego systemu. Obecnie wydaje się, że ekipa z Mountain View radzi sobie kiepsko. Na światło dzienne wydostał się e-mail z decyzją o użyciu Javy bez odpowiedniej licencji. Sieciowe patenty Motoroli stają się więc świetną kartą przetargową. W zależności od dalszych postępów Google może próbować podpisać umowę o wymianie patentów lub nawet pozwać Oracle o naruszenie któregoś z nich.
Ważniejsze od patentów może się jednak okazać zaplecze sprzętowe. Co prawda Larry Page zapewnia, że Android nadal pozostaje otwarty i relacje z innymi producentami się nie zmienią, ale niewątpliwie Motorola będzie na bardziej uprzywilejowanej pozycji. Nie znaczy to, że w Libertyville od razu zaczną produkować Nexusy (wybór producentów do tego programu pozostaje taki sam), ale Google będzie mogło pracować bliżej samego sprzętu. W dłuższej perspektywie może się też okazać, że firma chce się zbliżyć do modelu biznesowego Apple i oferować przede wszystkim sprzęt. Być może zostanie wykorzystane doświadczenie Motoroli z Atrixem i webtopami w celu stworzenia bardziej uniwersalnego urządzenia łączącego zalety Androida i ChromeOS?
Producenci telefonów z Androidem na razie z zadowoleniem reagują na informacje o przejęciu Motoroli, ale można odnieść wrażenie, że wszyscy korzystali z jakiegoś generatora. Czy jednak nie mają powodów do niepokoju? Jeśli wszystko zostanie po staremu, to nie mają się czego obawiać. Trudno wprawdzie oczekiwać, aby Google potraktował swój nowy dział sprzętowy po macoszemu. Według Larry’ego Page’a przejęcie Motoroli ma doładować ekosystem Androida. Jeśli jednak doładuje go za bardzo, może na tym stracić, bo tym samym uderzy to w innych producentów. Mogą oni więc szukać bardziej niezależnej platformy, np. Windows Phone.
Wszystko to może się jednak zmienić, gdyż zanim Motorola Mobility oficjalnie trafi w ręce Google transakcje muszą jeszcze zaakceptować komisje handlu w USA i Europie. Na pewno rozpatrzenie sprawy trochę zajmie, a do tego czasu Motorola musi sobie radzić na własną rękę, szczególnie w sądzie. Być może komisje zdecydują się też na uwolnienie części patentów, jak to miało miejsce w przypadku sprzedaży Novella (chociaż tam przedmiotem transakcji były same patenty – tutaj jest nim także firma, która z nich korzysta). Google zobowiązało się także, że zapłaci 2,5 mld dolarów jeśli transakcja nie dojdzie do skutku.
Kupienie Androida w 2005 roku było jednym z najlepszych ruchów Google. Czy tak samo będzie z Motorolą? Czas pokaże. Obecnie Android jest liderem na rynku mobilnym. Teraz Google stoi przed zadaniem utrzymania go na tej pozycji. Z jednej strony oznacza to współpracę z wieloma partnerami, ale z drugiej zarządzanie produkcją własnego sprzętu, który stanowi dla nich konkurencję. W zależności od tego jak w Mountain View wywiążą się z tych zadań będziemy mogli mówić o kolejnym świetnym zakupie lub golu do własnej bramki.